„Trzeba trochę pożyć: zakochać się, popełniać błędy, poznać świat, żeby potem mieć solidne narzędzia emocjonalne do pracy aktorskiej”.
Do tej pory nie przeprowadzałam wywiadów ze znanymi osobami na potrzeby mojego bloga, ale dlaczego by tego nie zmienić? Ludzie inspirują, a ja uwielbiam inspiracje!
Na rozmowę ze mną zgodziła się Patrycja Volny – młoda aktorka, której kariera nabiera rozpędu. Już wkrótce zobaczymy ją na srebrnym ekranie w najnowszym filmie Agnieszki Holland. Jestem pewna, że Patrycja takich wywiadów będzie udzielać znacznie więcej, dlatego tym bardziej cieszę się, że mogłam ją zapytać o parę rzeczy, które uważam za bardzo interesujące. Zapraszam do lektury!
24 lutego odbędzie się premiera filmu Agnieszki Holland „Pokot”. Film jest ekranizacją książki Olgi Tokarczuk. Czy mogłabyś opowiedzieć trochę o swojej roli w tym obrazie?
P.V. : To wbrew pozorom bardzo trudne pytanie. Postać Dobrej Nowiny, dziewczyny z patologicznej, biednej rodziny, pracującej dla miejscowego bossa (Wnętrzak – Borys Szyc) od początku była dla mnie tak nieuchwytna, oniryczna, zaświatowa – trudno ją jednoznacznie określić. Ta postać okazała się wielkim aktorskim wyzwaniem. Nadal nie wiem, czy podołałam.
To twój pierwszy film długometrażowy i od razu rola u światowej sławy reżyserki. Jak oceniasz Waszą współpracę?
P.V.: Jako wielki zaszczyt i niesamowitą szkołę – profesjonalizmu, artyzmu i wyobraźni.
Wcześniej grywałaś w filmach krótkometrażowych, etiudach. Czy masz jakiś ulubiony projekt? Występ, z którego jesteś naprawdę dumna?
P.V.: Zawsze będę cudownie wspominać pracę z Jagodą Szelc, z którą miałam przyjemność pracować trzykrotnie. Jagoda ma niezwykłą umiejętność pracy z aktorami – do każdego podchodzi indywidualnie, wie, kiedy zaufać i jak wydobyć z nas to, co najlepiej służy filmowi.
Czy istnieje coś takiego, jak twoja wymarzona rola?
P.V.: Jako 7-latka chciałam zagrać Annę Kareninę. Nadal mnie ta postać fascynuje. Ale szczerze – marzą mi się dobrze napisane role kobiece – w każdej kobiecie są niezwykłe pokłady emocjonalne. Chciałabym w ogóle grać w filmach, które mają coś do powiedzenia.
Jacy są twoi ulubieni reżyserzy i filmy?
P.V.: Niestety już nieżyjący Mike Nichols, Alan Pakula. Z żyjących: Wes Anderson, Jane Campion, Andriej Zwiagincew i Ang Lee, z polskich: Roman Polański, Agnieszka Holland i Wojciech Smarzowski. Ukochane filmy to Kramer vs Kramer, Lewiatan, Rzeźnia. Z Polskich: Korczak (Wajdy), Dom Zły i Ida.
Ukończyłaś Wydział Aktorski Państwowej Wyższej Szkoły Filmowej, Telewizyjnej i Teatralnej im. Leona Schillera w Łodzi, ale wcześniej studiowałaś również w Australii. Czy metody edukacyjne w świecie filmu w Polsce znacznie różnią się od tych zagranicznych?
P.V.: Bardzo. Przede wszystkim na zachodzie do wyższych uczelni artystycznych bardzo rzadko przyjmuje się osoby tuż po maturze – zasada jest taka, że trzeba trochę pożyć: zakochać się, popełniać błędy, poznać świat, żeby potem mieć solidne narzędzia emocjonalne do pracy aktorskiej. Niewielu jest 18-latków, którzy taki bagaż posiadają. Uważam fakt, że szkoły aktorskie w Polsce przyjmują tak młode osoby za duży błąd – krzywdzący dla młodych ludzi. Dalej : w Australii czy Stanach aktorstwa uczą osoby specjalnie wykształcone właśnie w kierunki uczenia – coache, reżyserzy, bardzo rzadko aktorzy. Uważam to za lepsze rozwiązanie, bo niestety niejednokrotnie spotkałam się z osobami, które niekoniecznie chciały rozwijać indywidualny talent studenta, a jedynie kreowały go na swój obraz i podobieństwo.
Prywatnie jesteś mężatką i mamą. Na co dzień nie ma Cię w Polsce. Jak udaje Ci się pogodzić życie rodzinne z tym aktorskim i dlaczego celujesz w polski rynek filmowy, a nie zagraniczny?
P.V.: Do tej pory nie celowałam w żaden konkretny rynek – opiekowałam się córką, jednocześnie wiedziałam też, że ze swoim skromnym dorobkiem mam nikłe szanse na interesujące propozycje. Dopóki moje dziecko nie poszło do przedszkola, życie rodzinne (opieka nad córką i domem) zajmowało mi cały czas. Teraz mam więcej czasu i możliwości, więc mam nadzieję dalej rozwijać się na polu zawodowym, jeśli los tak da. Nie tylko w Polsce, ale i na świecie.
Jesteś obywatelką świata – z mojej wiedzy wynika, iż dorastałaś w Australii, ale mieszkałaś również w Hongkongu i we Francji. Czy mogłabyś powiedzieć jak wygląda twój przeciętny dzień w Polsce, a jak ten zagraniczny?
P.V.: W Polsce bywam ostatnio wyłącznie zawodowo – castingi albo na planie. W wolnych chwilach nadrabiam zaległości towarzyskie, chodzę do kina, do teatru, czyli robię wszystko to, na co na kiedy indziej nie mam czasu. We Francji jestem typową kurą domową – dziecko do przedszkola, obiad itp. Staram się jak najwięcej czytać, obejrzeć dobry film.
Co sądzisz o obecnej Polsce? Czy chciałabyś tu zamieszkać na stałe?
P.V.: Bardzo tęsknię za Polską, ale za tą sprzed kilku lat. W chwili obecnej nie zdecydowałabym się na przeprowadzkę, szczególnie z dzieckiem. Nie ufam, że Państwo Polskie zagwarantuje mi i mojej córce bezpieczną przyszłość.
Wydajesz się być bardzo wszechstronną osobą, z szerokim spojrzeniem na świat i ze zmysłem obserwacyjnym odnośnie ludzi i kultur. Czy takie cechy pomagają Ci w zawodzie?
P.V.: Mam „zboczenie zawodowe” – namiętnie przyglądam się ludziom, zapisuję w pamięci ich gesty, tembr głosu, sposób mówienia czy chodzenia. Tak mnie uczono w szkole, to dla aktora po prostu zadanie domowe – oczywiście, że pomaga, bo sięgamy potem do tej „biblioteczki” podczas budowania postaci. Nieskromnie powiem, że chyba taki indywidualny sposób patrzenia na ludzi skutecznie zapobiega jakimkolwiek uogólnieniom odnośnie kultur czy narodowości.
A czy grywasz w teatrze?
P.V.: Niestety nie. Nie miałam na to wpływu – najpierw Hongkong, teraz Francja – a wciąż nie czuję się na tyle pewnie w języku francuskim, żeby tutaj pracować w teatrze. Mam nadzieję, że dane mi będzie jeszcze grać na Polskich scenach.
Co robiłabyś, gdybyś nie była aktorką? Jakie są twoje zainteresowania, pasje?
P.V.: Nie mam pojęcia. Mam różne zainteresowania i imałam sie też różnych zajęć. Fascynuje mnie kuchnia – może byłabym szefem kuchni? Interesuję się literaturą i psychologią, więc może poszłabym w tym kierunku? Pasjonuje mnie podróżowanie i czegokolwiek bym nie robiła, na pewno chciałabym, żeby było to związane z częstą zmianą miejsc. Wariuję, gdy tkwię za długo w jednym miejscu.
Jakie było twoje najtrudniejsze doświadczenie w życiu?
P.V.: Było ich sporo. Nie wyróżniam jednego, bo z biegiem czasu okazało się, że mimo iż były trudne, to prowadziły do czegoś dobrego – były lekcją do odrobienia.
Jesteś córką Jacka Kaczmarskiego. Czy bycie dzieckiem znanej osobistości pomaga Ci w życiu?
P.V.: Ojciec zmarł, gdy miałam 16 lat. Dziś dopóki ktoś się nie dowie od osób trzecich, że jestem jego córką i automatycznie patrzy na mnie inaczej z tego powodu, nie czuję, by jego „ojcostwo” jakkolwiek wpływało na moje życie.
Kto/co Cię inspiruje?
P.V.: Mądre, silne kobiety. Z moją matką i… moją córką na czele.
Podziwiam osoby z mocnym kręgosłupem moralnym – Meryl Streep, Ashley Judd, Michelle Obama – kobiety, które dzięki swojej pozycji walczą, by zmieniać świat na lepsze, nawet małymi kroczkami.
Jak opisałabyś siebie w trzech słowach? Jakie są twoje najważniejsze cechy, wartości?
P.V.: Sprawiedliwa, nieśmiała, niespokojna.
Dla mnie najważniejszą wartością jest właśnie sprawiedliwość. Nie toleruję uprzedzeń, nie lubię plotkarstwa, złośliwości. Cenię w sobie to, że mimo wszystko umiem być wobec siebie szczera.I mimo że oczywiście zdarza mi się oszukiwać samą siebie (kto z nas tego nie robi), coś zawsze brzęczy mi w uchu : „kłamiesz… to nieprawda” – taki mój świerszczyk, jak ten z Pinokia.
Bardzo dziękuję Patrycji za rozmowę i życzę dalszych sukcesów. Teraz nie pozostaje mi nic innego, jak wybrać się do Polski do kina na „Pokot” :)
Zdjęcia: Magdalena Pociecha
Selfie: Patrycja Volny
Dziewczyny z Time For Spain
My też tęsknimy za Polską, ale w kategorii domu rodzinnego i najbliższych, którzy tam zostali, polskiej natury i smaków, do których jesteśmy przyzwyczajone. Choć dzięki przeprowadzce teraz mamy dwa kraje do kochania, więc jesteśmy podwójnie szczęśliwe, bo z każdego z nich możemy wybrać to co nam się w nich najbardziej podoba :) Uściski xoxoxo
Magdalena
Tak – więcej krajów do kochania – to podejście mi się podoba! Co do Patrycji – myślę, że ona ma tych krajów kilka :)
Pozdrawiam z Holandii :)
Klaudia J
Świetny wywiad! :) Uwielbiam czytać takie inspirujące historie! :)
Magdalena
Prawda,że historia Patrycji może inspirować? :)
Pozdrawiam serdecznie – podobnie jak bohaterka wywiadu – z obczyzny:)
ian
Powtarza pani troszeczke banaly o tych ‚silnych ‚ kobietach o tym pieknym kosmopolityzmie ktory naprawde jest brakiem ojczyzny , ironicznie w PL jest pani teraz najbezpieczniejsza nie grozi pani ze jakis brodaty islamski 12 latek zgwalci pani dziecko , nawet z tego co wiemy Australia przestala byc z powodu ‚religii pokoju ‚ bezpiecznym krajem .