Holendrzy ekshibicjoniści. Kultura odsłoniętych okien

wpis w: Holandia | 0

Kto choć raz był w Holandii na pewno zauważył wielkie okna budynków. Sklepy, biura, prywatne mieszkania; stare budownictwo, nowoczesne budynki – holenderskie okna pozostają duże! Ja osobiście kocham te wielkie okna – pięknie się prezentują, zdobią wspaniałą architekturę, ulepszają tę niekoniecznie najciekawszą, wpuszczają dużo światła do wewnątrz no i jakby nie było są „otworem” czy wizjerem na świat.

Co jednak dla mnie – Polki było z początku zaskakujące to fakt, iż większość tych gigantycznych okien nie jest wyposażona w żadne rolety, firanki czy zasłony. Tak tak, Holendrzy to w pewnym sensie naród ekshibicjonistów i nie są to moje słowa, ale właśnie Holendrów! Tutejsze mieszkania i okna to swego rodzaju witryny. Spacerując po typowej ulicy mieszkalnej w Groningen czujemy się odrobinę niczym w galerii albo centrum handlowym. Bez żadnego wysiłku możemy zajrzeć ludziom do domów, a okna i parapety to prawdziwe wystawy! Z reguły możemy w nich zobaczyć duże lampiony w stylu skandynawskim, nierzadko figurkę Buddy lub innego orientalnego bóstwa, bardzo często kwiaty, rośliny doniczkowe i żywego kocura wylegującego się w słońcu lub po prostu obserwującego ruch ulicy. Ale wystawa to jedno, druga sprawa to wnętrze domu – w Holandii ludzie ewidentnie nie mają potrzeby prywatności, nie wstydzą się, ani nie obawiają pokazać tego, co kryje się w ich królestwie. Bez trudu możemy zobaczyć ludzi jedzących wspólnie posiłek przy stole, oglądających telewizję czy w trakcie sprzątania.

To samo dotyczy miejsc publicznych. Kawiarnia szuka barmanów – widzimy kartkę w oknie (na co komu Internet!), darmowe wieszaki czy inne akcje recyklingowe – ogłoszenie na drzwiach i wieszaki na ulicy – tak po prostu do zabrania, jeżeli ktoś potrzebuje. Pojawia się tutaj pytanie – czy Holandia jest tak bezpiecznym krajem, że społeczeństwo nie ma obaw np. bycia okradzionym? Czy to po prostu luz, totalny chillout i fakt, że ludzie mają to gdzieś, co sobie ktoś o nich pomyśli? A może to jedna z tych różnic kulturowych, coś zakorzenionego w tradycji? Faktem jest, że Holandia jest małym krajem, z ograniczoną przestrzenią. Ludzie żyją tu trochę „na kupie” – może przywykli do tego, aby nie przejmować się tym, iż sąsiad zagląda im przez ramię? Może ten sąsiad wcale nie jest zainteresowany?

Ja naprawdę doceniam te duże okna, w moim miejscu też takie mamy i ja je uwielbiam! Wciąż jednak czuję się nieswojo wychodząc na balkon, słysząc „Hoi!” z każdej strony, widząc dziewczynę w bieliźnie w ogródku i czarnoskórą piękność sprzątającą w mieszkaniu naprzeciw. Jakoś tak brakuje mi tej prywatności, okna po zmroku zasłaniam, a balkon obstawiam kwiatami i drzewkami, żeby stworzyć choć trochę atmosferę intymności.

 

 

Zostaw Komentarz