Tak, jak obiecałam chcę rozpocząć cykl inspirujących wywiadów z osobami, które epatują pozytywną energią i mogą motywować innych. Będąc kobietą oczywiście podziwiam wielu mężczyzn, ale każdy kobiecy sukces traktuję bardziej osobiście – dlatego sukcesy płci pięknej cieszą mnie chyba jeszcze bardziej (nie, nie jestem zadeklarowaną feministką).
Pierwszy wywiad, jaki udało mi się zrealizować to rozmowa z Anią, współwłaścicielką bloga „Kobiety do kodu”. Ania i Kuba na swoim blogu pokazują, że IT to branża dla AMBITNYCH, bez tradycyjnego podziału na męskie i żeńskie zawody. Swoim pisaniem przełamują stereotypy, a przede wszystkim dzielą się ze swoimi czytelnikami mega wartościową wiedzą i skłaniają do działania. Ten projekt to dowód na to, że wszystko jest możliwe – wystarczy tylko naprawdę chcieć. Dziękuję Ani za tę pouczającą rozmowę, a Was zapraszam do lektury :)
– Hej Ania! Co prawda możemy to przeczytać w pierwszym poście na Twoim blogu, ale chciałabym, żebyś krótko wyjaśniła, jak zaczęła się Twoja przygoda z IT i dlaczego zdecydowałaś się na przebranżowienie właśnie w tym kierunku?
Ja zawsze byłam trochę geekiem, jednak nie potrafiłam tego dobrze zidentyfikować. Studiowałam wprawdzie na polibudzie, ale Technologię Chemiczną, która przybiła mnie ilością teorii jaką musiałam przyswoić i małym przełożeniem na praktykę. Zaczęłam działać w organizacjach studenckich, rozwijać kompetencje miękkie i te związane z pracą z ludźmi. Było fajnie, ale zaczynało mi czegoś brakować. Pracując już zawodowo w software housie na stanowisku związanym z marketingiem mogłam tak naprawdę po raz pierwszy zobaczyć jak wygląda praca programisty… I wtedy zaczęło mnie to pociągać i interesować. Stwierdziłam, że spróbuję i zaczęłam niby dla żartu niby dla wieczornej rozrywki coś tam programować… a potem, po prostu zdecydowałam, że to może być coś więcej.
– Na swojej drodze na pewno napotykasz rozmaite trudności. Czy mogłabyś je przybliżyć?
Kot domagający się głaskania, gdy chcę programować ;)) Nie no wiadomo, bywa ciężko. Na początku programowanie było dla mnie jak jakaś chińszczyzna, zwyczajnie wszystko było trudne, niezrozumiałe i dziwne. To naprawdę przypominało naukę egzotycznego języka. Wiedziałam, co chcę powiedzieć, ale zupełnie nie wiedziałam jak. Potem było trochę problemów z motywacją, bo ciężko było ocenić swój postęp. Teraz tak naprawdę z samą nauką problemów już nie mam, czasem ciężko mnie oderwać od komputera, ale np. moje pierwsze rozmowy o pracę to były istne batalie – ale to temat na długą rozmowę.
– Czy twoim zdaniem kobieta może rywalizować z płcią męską w branży IT?
Bardzo bym chciała, aby nie musiała rywalizować z jakąkolwiek płcią, a jedynie z wiedzą i doświadczeniem. Niestety branża nadal ma w sobie coś z poprzedniej epoki, gdzie komputery były typowo męskie i kobiet na znaczących programistycznych stanowiskach jest znacznie mniej (ale są, tutaj kilka przykładów). Warto też zaznaczyć, że wiele kobiet po prostu nie myśli, że branża IT jest dla nich. Mnie przez nieznajomość jej realiów zwyczajnie od niej odrzucało, myślałam, że „informatycy” robią strasznie nudne rzeczy i w życiu nie chciałam się w tym kierunku rozwijać. I myślę, że przez to, że jest w IT kobiet mniej i że niektórzy panowie nadal nie mogą zaakceptować, że kobiety całkiem dobrze ogarniają, to jest trochę trudniej. Jeśli jednak chodzi o kompetencje czy wiedzę, to niczego nam nie brakuje. A fakt, że „myślimy w inny sposób” czy czasem bardziej skupiamy się na ludziach niż na celu tylko pomaga w efektywności całego zespołu.
– Czy jako samouk uważasz, że samokształcenie może dorównać wiedzy zdobytej w toku studiów? Jak zapatrujesz się na samodzielne studiowanie?
To na pewno zależy od branży. W IT tak naprawdę Ci najlepsi to samoucy, tyle, że oni zaczynali jak mieli ze 12 lat. Jak szli na studia mieli już z 7 lat doświadczenia i nierzadko pierwsze komercyjne projekty za sobą – z nimi ciężko mi rywalizować, bo po prostu jestem gdzieś na początku ich drogi, ale na pewno w dokładniejszy sposób mogę zaplanować swoją naukę i rozwój, omijając jakieś chwilowe fascynacje, czy popełnianie błędów wynikających z takiego młodocianego przemądrzalstwa („ja już wiem wszystko i więcej nie muszę się uczyć”). Korzystam też z wiedzy mojego partnera, który jest moim mentorem, jeśli chodzi o naukę programowania. To naprawdę bardzo pomaga, bo zwyczajnie wiem, czego się uczyć, a czego nie. On sam przeszedł taką drogę nastoletniego programisty, i wie, jak to zrobić, żebym nie popełniła jego błędów.
Z drugiej strony mamy masę ludzi, która szła na Informatykę, bo to było modne, prestiżowe, bo chcieli mieć kasę. I część z nich robiąc tylko to, co na studiach nie nauczyła się zbyt wiele. Nie jestem tutaj od oceny programów studiów, na których nie studiowałam, ale znajomi po Informatyce jednogłośnie stwierdzają, że bardzo, bardzo rzadko mieli jakiś sensowny przedmiot, że często robili jakieś archaiczne rzeczy, że ich kadra nie zawsze wiedziała, o czym mówi. No i szczerze przyznajmy, bycie na studiach i zaliczanie przedmiotów nie jest równoznaczne z nauczeniem się na nich czegoś. Zamiast więc skupiać się na porównaniach z innymi, ściśle wytyczam sobie ścieżkę swojego rozwoju i w ten sposób też chcę mierzyć swój postęp. Wydaje mi się, że to jedyna obiektywna metoda.
– Czyli jest nadzieja dla osób, które po studiach zrozumiały, że chcą robić tak naprawdę coś innego! Co najbardziej Cię motywuje?
Rozwój! I możliwość wykorzystania swojej wiedzy w praktyce. Lubię też rywalizację, nawet tą z samą sobą, dlatego zwyczajnie kręci mnie podwyższanie sobie poprzeczki.
– A jakie są Twoje najbliższe plany zawodowe?
Rozwijać się w Javie. Często ludzie pytają mnie czy chcę połączyć swoje umiejętności miękkie z programowaniem, celować w ścieżkę zawodową PM czy szkoleniowca programowania. I ok, może za kilka lat znowu wrócę do ludzi, ale na razie chcę programować, programować, programować. Dużo nauki przede mną, stąd to naprawdę ciekawa opcja. A co potem, zobaczymy.
– Jaka jest misja Waszego bloga? Co najbardziej chcecie przekazać?
Zakładając bloga chcieliśmy przede wszystkim przekazać dalej lekcje programowania, które przygotował dla mnie Kuba. I trochę zmotywować mnie do nauki. Blog dość szybko zyskał niemałą społeczność i teraz jest miejscem przedstawiającym branżę IT i skupiającym ludzi, którzy w niej zaczynają. Chcemy pokazać różne ścieżki kariery, ułatwić przebranżowienie się czy nauczenie programowania, a w końcu wspierać w codziennym poszukiwaniu motywacji (a czasem po prostu wkleić zdjęcie naszego kota :P).
– Dlaczego grupą odbiorców są zatem kobiety?
Bo nam trudniej pomyśleć o tym, że IT jest dla nas ;) Bo sama jestem kobietą. Bo bardzo podobało mi się nawiązanie do „kobiety na traktory” w poszukiwaniu nazwy bloga;) Ale tak naprawdę czytelnicy naszego bloga to i mężczyźni i kobiety (mniej więcej 60% do 40%). Może pora na zakup domeny dokodu.pl :)
– Jak zachęciłabyś nowe osoby do odwiedzenia Waszego bloga?
Hm, wydaje mi się, że nawet nie programując, na blogu znajdziesz dużą dawkę pasji, motywacji i żywy dowód, że jak się baba uprze, to zrobi ;)) Zamiast zachęcać do odwiedzenia mojego bloga chciałabym zachęcić Cię do spróbowania programowania. Co ty na to, by przez 1h spróbować swoich sił w jednym z kursów dostępnych online np. www.codecademy.com albo http://hourofcode.com/pl .Bo programowanie to tak naprawdę sposób myślenia, który przydaje się w codziennym życiu i nawet taka jedna godzina, może przynieść Ci mini-rozwój. A co, jeśli Ci się spodoba?
– Czy poza IT masz jakieś skonkretyzowane cele i marzenia?
Pewnie, że mam, choć są dość prozaiczne. Pozwiedzałabym trochę świata (zdecydowanie te zimniejsze rejony), wyremontowała mieszkanie i gdzieś tam założyła fajną i szczęśliwą rodzinę. I wierzę, że za kilkanaście lat otworzę własną knajpę i będę karmić ludzi najlepszym jedzeniem świata. Hm, to chyba tyle. Nudno, prawda? Nie marzę o milionach, samochodach, 15 biznesach i drogich ciuchach, bo zwyczajnie uważam, że to marnowanie czasu. O właśnie, chciałabym spędzać bardzo dużo czasu z najbliższymi mi osobami. Nie zarywać nocy przy projektach, mieć czas na przyjaciół, kota, rodzinę.
– Jesteś osobą bardzo ambitną i wytrwale dążysz do swoich celów. Czy mogłabyś zdradzić swój sekret, jak się nie poddać, jak być zmotywowaną i jak rozsądnie wybierać cele?
AAAAA ;))) Nie mam pojęcia. Trzeba robić to, co się kocha i po prostu zaciskać zęby. A w trudnych momentach spojrzeć wstecz i sprawdzić ile już się zrobiło w kierunku swojego celu, bo wtedy ciężej to porzucić. I otaczać się fajnymi ludźmi, którzy o Ciebie zadbają i będą wspierać. I jeszcze jedno. Nie bać się zmieniać zdanie, czy weryfikować swoje założenia. Nie ma co się męczyć, jeśli po kilku latach po prostu coś się wypaliło, a ty tego nie chcesz już robić. To są naprawdę trudne i bolesne decyzje, ale od nich zależy potem prawdziwe szczęście.
Zostaw Komentarz