Polacy, przystopujcie!

wpis w: Emigrantka, Holandia, Inne | 2

Obecne wydarzenia i moja emigracja bezustannie skłaniają mnie do świeżych refleksji. Jedną z nich jest… rynek pracy! A przechodząc do meritum sprawy – warunki i wymogi na tym rynku. Dlaczego Polacy mierzą tak wysoko? Dlaczego są wiecznie zestresowani? Czy to dobrze, czy też źle? Ja jak zwykle mam mieszane uczucia. Myślę jednak, że zgodzicie się ze mną, że Polacy powinni trochę wyhamować ze swoimi oczekiwaniami…

Jeżeli szukasz pracy w Holandii na konkretnym stanowisku, trudności, jakie napotkasz to konkurencja. Czyli tak, jak wszędzie. Kryzys, cięcia budżetowe i więcej osób chętnych do pracy, niż stanowisk do wypełnienia. W Polsce jednak konkurencja ta wydaje się być jeszcze większa. Wszystko to z powodu chorych ambicji i niezwykłego sprytu ze strony zatrudniających.

Nie chcę teraz powiedzieć, że ambicje to coś negatywnego. Sama należę do grona ambitnych osób, a jeżeli do tego dochodzą moje pasje, to jestem wręcz nie do zniesienia perfekcjonistyczna… Odnoszę jednakże wrażenie, że aspiracje Polaków (po obu stronach liny) są wygórowane.

Do rzeczy: jeżeli w Polsce aplikujesz na dane stanowisko pracy, to niestety musisz spełniać nie tylko wszystkie kryteria potrzebne do zawodu, ale również znacznie więcej i nawet jeszcze więcej! Przykładowo startując na stanowisko marketingowca, poza wiedzą, doświadczeniem, wykształceniem i kreatywnością musisz być jednocześnie grafikiem, fotografikiem, designerem, montażystą, PR-owcem, a najlepiej jeszcze do tego poliglotą i specjalistą do spraw produktu/usługi. Zaczęło mnie to niemiłosiernie wkurzać. Z jakiej racji ludzie mają być specjalistami od wszystkiego? Czy przypadkiem nie jest tak, że jeśli pragniemy być dobrzy we wszystkim, to finalnie nie jesteśmy tak naprawdę dobrzy w niczym? Cały świat wokół trąbi, że brakuje wykwalifikowanych specjalistów, a Polska zmusza jej mieszkańców do bycia specem od wszystkiego.

Pracodawco, ja rozumiem, że chcesz oszczędzić, ale myślmy perspektywicznie! Warto jest zainwestować z początku trochę więcej i zatrudnić więcej osób, które lepiej znają się na swoich wąskich dziedzinach, niż płacić grosze i mieć w Janku Kowalskim HR, administrację i księgowość, które będą potem kuleć, bo nikt przy zdrowych zmysłach nie da rady łączyć tyle obowiązków w tym samym czasie. Czy naprawdę nie rozumiemy, że w ten sposób sami podcinamy sobie skrzydła?

Pracowniku, dlaczego godzisz się na wszystko? Tak, ja też tak zawsze robiłam, ale akceptując sytuacja nigdy się nie zmieni na lepsze. Będzie się za to pogłębiać. „Mierz wysoko”, „sięgaj wyżej” te slogany doprowadzają mnie do białej gorączki! Oczywiście, że powinniśmy stawiać sobie cele, ale to nieprawda, że mają one przerastać nasze możliwości. Drogą do szczęścia jest minimalizm. Ostudzenie ambicji. Wyznaczanie sobie celów, które są możliwe do realizacji i zakończone sukcesem. Małe kroki do celu, bez gigantycznej presji dadzą nam o wiele większą satysfakcję. Przestańmy wyolbrzymiać i nauczmy się, że ludzie to nie roboty i jeżeli chcemy, aby byli oni mistrzami w jakiejś dziedzinie, potrzebują oni się na niej totalnie skupić, a nie rozmieniać się na drobne i udawać fachowca od wszystkiego.

2 Responses

  1. Beata

    Witam ponownie,

    Ten tekst jest napisany dla mnie i tysiąca niewolników w Polsce. Oficjalnie niewolnictwo zniesiono tu 150 lat temu, w 1864 roku jednak mentalność „panów” jako właścicieli chłopów pańszczyźnianych jeszcze trwa. A my, współczesne kobiety uciekajmy przed feudalnymi stosunkami w pracy.

    Pozdrawiam, Beata

    • Magdalena

      Dzień dobry!
      Mam nadzieję, że nie jest aż tak „czarno” ;-) Od jakiegoś czasu pracuję w Holandii, a nawet jeszcze mieszkając w Polsce miałam wrażenie, że coś jest nie tak… Trzeba mieć nadzieję, że Polska kiedyś „dojrzeje”. Pozdrawiam!

Zostaw Komentarz