Ta mniej znana Hiszpania

wpis w: Hiszpania, Podróżniczka | 24

Na moim fanpage zapytałam Was o kraj, o którym chcielibyście najpierw przeczytać na blogu. Padło na Hiszpanię, bo to na nią oddano pierwsze głosy. Dlaczego tę mniej znaną Hiszpanię? Uważam, że północ kraju corridy nie jest najczęściej wybieraną destynacją wśród Polaków i innych turystów. Ja natomiast postanowiłam tam zawitać, o czym być może część z Was pamięta – głównym powodem do odwiedzenia tej części Espanii był mój piesek. Lucy adoptowaliśmy wraz z moim partnerem w sierpniu 2016 roku, a miejscem docelowym naszej podróży był jej dom – Pontevedra w Galicji. 

O szczegółach adopcji Lucy pisałam już wcześniej na blogu tutaj. Wydało nam się super pomysłem, aby połączyć nasze wakacje z odebraniem Lucysi, więc tak też zrobiliśmy. Jadąc do północnej Hiszpanii, nie wiedzieliśmy praktycznie nic. Jakieś pojedyncze rzeczy, skrawki informacji na temat pysznej ośmiornicy po galicysjku, czy o inności Kraju Basków. Moim jedynym przygotowaniem do podróży było ogarnięcie formalności związanych z psem i wygooglanie na mapie paru inetersujących miejsc po drodze.

Na wakacje postanowiliśmy pojechać samochodem i chcieliśmy pojechać również do Portugalii. Był to jednak zbyt ambitny plan, który został zweryfikowany przez rzeczywistość. Mając 2 tygodnie do dyspozycji z jednym kierowcą, nie jest to najmądrzejsze – no chyba, że ktoś lubi po prostu spędzić cały wypad za kierownicą/w samochodzie jako pasażer i nie ma potrzeby przerw i poznawania lokalnych miejscowości, kultury i przyrody. Sam dystans do pokonania z naszego miejsca w Holandii do Pontevedry to prawie 2200 km, stąd też nie udało nam się zrealizować pierwotnego planu.

Północ Hiszpanii zaskoczyła nas jednak bardzo pozytywnie i żal wręcz, że musieliśmy robić wszystko w pośpiechu. Udało nam się liznąć troszkę  Kraju Basków, Kantabrii, Asturii i Galicji oraz kawałek Kastylii – Leon, jednak żadnego z tych regionów nie poznaliśmy tak naprawdę dobrze. Być może to dobry powód, żeby tam wrócić, bo tereny były przepiękne! Nie wiem do końca dlaczego, ale jakoś przed tym wyjazdem wyobrażałam sobie, że Hiszpania jest krajem bardzo suchym, więc jadąc tam pod koniec sierpnia, otaczające nas góry i zieleń zrobiły na mnie podwójne wrażenie! Zacznijmy jednak od początku…

Takimi widokami przywitał nas Kraj Basków:

Niebo było pochmurne, a zielone klify wybrzeża przywodziły na myśl Irlandię, w której notabene jeszcze nie byłam :P. Kawałek drogi dalej słońce zaczęło dawać czadu – dojeżdżaliśmy do miejscowości Lekeitio, w której chcieliśmy nocować. 

Kolory się pięknie wyostrzyły w intensywnych promieniach słońca, a miejsce nas urzekło, jednak okazało się, że nigdzie nie uda nam się znaleźć noclegu… Sierpień to miesiąc, kiedy praktycznie wszyscy Hiszpanie są na urlopie, więc o popularnych miejscach można zapomnieć. Spędziliśmy więc trochę czasu wertując dostępne oferty na booking.com i podjeliśmy decyzję na podstawie dostępności hotelu – jedziemy dalej! W ten spośob trafiliśmy do Galdakao, do najpiękniejszego hotelu, w jakim dane mi było nocować.

Hotel zdecydowanie skradł nasze serca, nawet pomimo szczurka stołującego się w ogrodzie ;-). Przyznaję, że taki klasyczny styl to moje marzenie – sama chciałabym kiedyś mieć podobnie urządzony dom. Antyki, piękny kamień, lokalne akcenty wywarły na mnie duże wrażenie.
Z Galdakao wybraliśmy się następnie do średniowiecznego miasteczka Santillana de Mar, które niestety nie zachwyciło nas. Podejrzewam, że gdyby pogoda była ładniejsza, to też i wrażenia byłyby inne. Po przeczytaniu opisów na temat miejscowości, spodziewałam się czegoś więcej.

… a potem udaliśmy się w góry, w głąb kraju. Wylądowaliśmy w wioseczce, w której wszyscy się znali, a ceny w lokalnym barze zbiły nas z tropu – za full wypas dań i napojów (w tym alkoholowych), zapłaciliśmy jak za gówniane danie w Niderlandach ;-). Widoki były cudne – ta intensywna zieleń!

Stamtąd udaliśmy się do hitu tej podróży – fantastycznego parku narodowego Lad Medulas! Tamtejsze formacje skalne, otoczone górami, przywodzą na myśl Grand Canyon lub inny park narodowy z innego kontynentu, stąd też robi on piorunujące wrażenie. Kolor skał jest autentycznie pomarańczowy!

Powoli musieliśmy zacząć się kierować ku Galicji – naszemu ostatniemu przystankowi. Bardzo chcieliśmy zobaczyć plażę Playa de las Catedrales, ale po przyjeździe okazało się, że aby się na nią dostać, trzeba wcześniej zrobić rezerwację przez Internet :D. Także tego… zrobiłam parę zdjęć słynnej plaży, a potem ulokowaliśmy się na plaży tuż obok, aby zaczerpnąć trochę kąpieli słonecznej i tej w morzu. Fale były całkiem całkiem.

Kolejnym krokiem były już okolice Pontevedry – plażowanie i urocze Combarro z interesującymi budynkami przypominającymi grobowce, jednak o innym przeznaczeniu. Nocleg z kolei był na tak zwanym zadupiu – na tradycyjnej Hiszpańskiej farmie.

Nasza noclegownia:

Plaże w okolicach Pontevedry:

Pontevedra nocą:

Combarro:

Cały wyjazd był zdecydowanie za krótki, ale jednocześnie mam wrażenie, że całkiem sporo udało nam się zobaczyć. Północna Hiszpania mile nas zaskoczyła – przede wszystkim wszechobecną zielenią, górami i niskimi cenami! Jeżeli chcecie poczytać więcej o praktycznych aspektach naszej podróży, zapraszam Was na stronę Time For Spain, gdzie udzieliłam wywiadu na ten temat :). Wybierzecie się w te rejony? A może już byliście?
Pozdrowienia od Lucy!!!

24 Responses

  1. Nihil Novi

    Piękne miejsca, „z duszą”, a do tego ciepło – marzenie w ten chłodny, zimowy wieczór… Mam nadzieję, że kiedyś zobaczę to wszystko na własne oczy :)

    • Magdalena

      Tak, faktycznie te miejsca miały swój urok! Ja również marzę o tym, żeby znaleźć się w cieplejszym miejscu… Już niedługo :) Powodzenia i życzę wyjazdu!

  2. Ania

    Ja nie znam nawet tej bardziej znanej, więc tym bardziej chętnie obejrzę :)

    • Magdalena

      Ja w sumie poza Barceloną i Majorką też nie znam tej „znanej Hiszpanii” ;) Wszystko przed nami!

    • Magdalena

      To piękny i wbrew pozorom różnorodny kraj – proszę dopisać sobie na listę miejsc do odwiedzenia :D

    • Magdalena

      Tak! Hotel był cudny! Klimat wspaniały i w sumie mało turystów,a jak dla mnie to plus.

  3. traveLover

    Świetne zdjęcia! Uwielbiam Hiszpanię, marzy mi się pobyć tam trochę dłużej i poznać nieznane i niekomercyjne zakątki <3

    • Magdalena

      Dziękuję serdecznie:) Jestem fotomaniakiem…
      Ja również z miłą chęcią wrócę do Hiszpanii :)

    • Magdalena

      Jesteśmy w UE, więc przeprowadzka jest jak najbardziej możliwa ;)
      Dziękuję :)

  4. Aneta

    Świetna fotorelacja :) Hiszpania mi się marzy i myślę, że się wymarzy i to właśnie przede wszystkim północ tego niezwykłego kraju :)

  5. chaos w podróży

    Rezerwacje, żeby zobaczyć plażę??!! Szok- mam nadzieje, że chociaż były bezpłatne….
    Czyli w sierpniu jest jak w Italii- wszyscy jadą na urlop i wszędzie są tłumy, dobrze wiedzieć :-)

    • Magdalena

      Tak :) Bez rezerwacji będzie trudno zarówno z miejscem na nocleg, jak i z wejściem na plażę :P Haha, dla mnie również był to szok :D

  6. hegemon

    Fajnym pomysłem jest pojechać w rejony nie tak popularne. W każdym kraju znajdzie się takie piękne miejsca nie znane masowej turystyce. Najbardziej spodobał mi się park narodowy Lad Medulas – to zdecydowanie moje klimaty :-)

    • Magdalena

      Dla mnie również Las Medulas było numerem jeden tego wyjazdu! Cieszę się,że są osoby,które podzielają mój entuzjazm do wypraw w troszkę mniej przetarte szlaki i mniej znane miejsca :)

Zostaw Komentarz