Obiecałam, że na blogu pojawią się wpisy z mojego od dawna wymarzonego wyjazdu do Norwegii. Królowa Północy była na mojej liście must-see już od wielu lat, ale wciąż nie było mi po drodze, aby ją odwiedzić. W końcu po paru latach odgrażania się, decyzja zapadła, bilety lotnicze zostały zakupione i nie było odwrotu, tylko ekscytacja i wyczekiwanie. Muszę przyznać, że Norwegia bije na głowę wiele przepięknych miejsc, które widziałam wcześniej w Europie, a przynajmniej zachwyca i onieśmiela ilością spektakularnych widoków i miejsc.
Nie zrozumcie mnie źle, wiedziałam, że będzie pięknie, ale ogrom zapierających dech w piersiach pejzaży powoduje wręcz onieśmielenie. Przynajmniej we mnie. Tylko spójrzcie:
To widok z góry na fiord i leżące w nim Molde, w którym zatrzymaliśmy się dzięki gościnie mojego dobrego znajomego, który obecnie tam mieszka. Po pochmurnym i deszczowym powitaniu, pierwszy pełny dzień w krainie trolli udał nam się znakomicie. Calusieńki dzień świeciło słońce, temperatura wynosiła 19 stopni Celsjusza, co jak na wrzesień nie jest oczywiste! Molde ze względu na swoje położenie, charakteryzuje się kapryśnym klimatem, więc pogoda raczej tam nie rozpieszcza – przynajmniej jeśli mowa o opadach i zachmurzeniu. A tu proszę jaka niespodzianka! Postanowiliśmy odkryć widoki, jakie skrywało dla nas Molde i z perspektywy czasu wydaje mi się, że to właśnie ono najbardziej nas oczarowało podczas naszego kilkudniowego pobytu!
Zanim weszliśmy na górę, otaczały nas sielskie obrazki – cudne drewniane domki i wille, przepiękne góry i bijąca po oczach soczysta zieleń! Tak, ludzie tak naprawdę mieszkają!
Im wyżej, tym lepiej… Coraz mniej śladów miasteczka, i proporcjonalnie więcej przyrody… I dotarliśmy do punktu widokowego z zakmniętą restauracją…
Po uczcie dla oczu, idziemy dalej, a właściwie to wyżej… W taką pogodę zdecydowanie warto!!!
Zaczyna robić się późno i pora obiadowa wzywa. Chcemy zjeść obiadokolację z Michałem, więc wracamy na dół do miasta, aby następnie kontynuować ten przepiękny dzień. Michał po pracy zabiera nas w parę miejsc samochodem. Pokazuje nam m.in. wioskę, w której wcześniej mieszkał, a także tradycyjną wieś rybacką, która dzisiaj służy za skansen. Później wybieramy się ku Atlantic Road.
Sielanka, prawda?
Na tej plaży uda nam się w nocy zobaczyć kompletnie niespodziewanie zorzę polarną! Jest to bardzo rzadkie w tym rejonie, a także o tej porze roku. Zdjęciowo kompletnie się na to nie przygotowałam, więc fotografii brak, ale przeżycie niesamowite!
I na koniec wisienka na torcie… Atlantic Road i fenomenalny zachód słońca! To był naprawdę przepiękny dzień, a widok tańczącej zorzy polarnej był jego boskim dopełnieniem! Norwegia, wrzesień, a żarówa jak na południu Europy – i takie dni zdarzają się w Norwegii!
LukaszFotografuje
Mnogość fotografii rozpieszcza <3
Zapytam z ciekawości, czym fotografowałaś?
Magdalena
Cześć Łukasz! Fotografowałam Nikonem D5000 z najbardziej standardowym obiektywem, poza paroma wyjątkami z większym zoomem ;-)
Mam nadzieję, że rozpieszczam, a nie zanudzam :D
Karolina
Przepiękne zdjęcia, imponujące widoki!
Magdalena
Dziękuję! Tęsknię za tymi widokami :)
Ula
Norwegia jest przecudna i, świetnie to ujęłaś, onieśmiela. A do tego człowiek wie, że tam nie ma co stawiać się Matce Naturze. Spędziłam w Norwegii półtora miesiąca (opis na moim blogu) i, mimo kaprysów pogody, widoki były fantastyczne. Nie żałuję ani chwili (boskie zdjęcia)
Magdalena
Wow, półtora miesiąca to już kawał czasu! Cudownie – zazdroszczę (tak pozytywnie!). Nam się naprawdę trafiła fantastyczna pogoda, ale przygotowani byliśmy na kaprysy. Dziękuję :)
Katarzyna Mierzwa
Fantastyczne widoki a zdjęcia mają super klimat :) Jakoś Norwegia mi się z zimnem mrozem i śniegiem kojarzyła, czyli tym co akurat mam za oknem, a tu proszę jak pięknie :)
Magdalena
Pewnie teraz jest śnieg :D Ale we wrześniu był cud miód i orzeszki :) Dziękuję!
Paulina
Nie mogłam zerknąć na nic innego, oh Norwegia słodka i cudowna. Tęsknię za tym pięknym krajem codziennie :-)) Molde i okolice piękne! Uwielbiam te rejony!