Co daje mi Haga i dlaczego wyprowadziłam się z Groningen?

Prawie wszyscy z mojego otoczenia o tym wiedzą, ale nigdy o tym tutaj nie wspomniałam. Po 6 latach mieszkania w Groningen w końcu doczekałam się upragnionej przeprowadzki do większej Hagi. W Hadze mieszkam od końca grudnia 2019 roku i żyje mi się tu świetnie w porównaniu do mojego doświadczenia na północy Niderlandów. Chciałabym podzielić się z Wami moimi przemyśleniami i powodem tej zmiany. Czas start!

Haga daje mi poczucie anonimowości. 

W Groningen czułam się zawsze widoczna. To małe miasto, w którym każde wyjście do centrum kończy się wpadaniem na znajome twarze. Haga jest znacznie większa i panuje tu inna mentalność. Dla kogoś, kto całe życie wcześniej mieszkał w dużych miastach (Łódź, Warszawa) bycie anonimowym w życiu codziennym to jak chleb powszedni. W Groningen się “dusiłam”, ciężej było mi zachować prywatność, którą tak niezwykle sobie cenię. 

Haga oferuje mi wszystkie zalety miasta.

Groningen to miasteczko studenckie, gdzie praktycznie od początku czułam się “staro”. Wszelkie atrakcje w Groningen to takie dedykowane studentom i młodzieży. W kontraście do tego Haga to po prostu większe miasto, z większym przekrojem społeczeństwa, większymi różnicami w ofercie. Znajdziemy tutaj zarówno “młode” miejsca, jak i takie dla wyrafinowanych klientów z grubszym portfelem. Co prawda Haga nie jest miastem tętniącym życiem, ale jej położenie w bardzo bliskiej odległości od kosmopolitycznego Rotterdamu i stolicy Niderlandów – Amsterdamu, otwiera wachlarz możliwości na spędzanie wolnego czasu. Jako bonus dodam to, że mogę w końcu ponownie korzystać z komunikacji miejskiej, a nie wsiadać na rower podczas kolejnej wichury czy wielkiej ulewy. Totalna zmiana komfortu życia na plus!

W Hadze nie czuję się oceniana.

W Groningen panowała zupełnie inna mentalność. Na moje zlecenia fotograficzne w Amsterdamie, Londynie czy Warszawie lokalsi reagowali współczuciem. A ja cieszyłam się, że mogę się wyrwać z małego miasta! Haga to po prostu inne podejście do życia – panuje tu większa różnorodność, nikogo nie interesuje to, jak kto wygląda, jest ubrany ani czy przypadkiem nie wychodzi przed szereg. Wszystkie lata w Groningen czułam się nierozumiana, a wręcz czułam presję, że muszę się zmienić – zmniejszyć swoje oczekiwania, aspiracje, zamiłowania i ambicje. 

Haga leży nad morzem.

Całe życie marzyłam o tym, żeby mieszkać blisko wybrzeża, a Haga oferuje piękne pasma wydm, parki, lasy i plaże. Wszystko to w zasięgu spaceru (w moim przypadku). Nigdy nie korzystałam tyle z przyrody, ile właśnie w Hadze. Groningen miało bardzo mało parków miejskich i nie miało dostępu do morza, a ja morze kocham miłością dozgonną!

Wciąż odkrywam nowe miejsca w Hadze. 

Groningen jest prześliczne i bardzo urokliwe, ale dla mnie nadaje się bardziej na wizytę, niż na mieszkanie. Po roku miałam wrażenie, że wszystko już widziałam i nic mnie już nie zaskoczy. Dość dalekie położenie Groningen od innych większych miast powodowało u mnie spore poczucie alienacji. Wyobrażam sobie mieszkanie w małej miejscowości, ale wtedy potrzebuję dostępu do miasta. Haga nie tylko dalej odkrywa przede mną swoje kolejne oblicza, ale mam również Rotterdam i Amsterdam. Każde z tych miast jest inne i oferuje co innego. 

Uwielbiam swoje osiedle.

Ok, to akurat nie jest pewnie zależne od miasta, ale naprawdę bardzo lubię osiedle w Hadze, na którym mieszkam. Oddalone, a jednocześnie dalej świetnie skomunikowane z centrum miasta, zielone, blisko morza, spokojne, a jednocześnie obfitujące w rozmaite kawiarnie, sklepiki i bary – ten balans to właśnie coś, czego brakowało mi w poprzednim miejscu zamieszkania. Takie małe miasto w mieście :) Haga jest również znacznie lepszym miejscem dla posiadaczy psów – zarówno ja, mój partner, jak i Lucy jesteśmy tu bardziej szczęśliwi :) 

 

A jak wyglądały Wasze doświadczenia ze zmianami miejsc zamieszakania? Podzielcie się swoim miejscem i za co je kochacie :)

Wolicie żyć w mieście, czy w małej miejscowości? 

Wszystkie zdjęcia są mojego autorstwa i zostały zrobione w Hadze.

 

Zostaw Komentarz