Pewnie część z osób, które czytały moje dotychczasowe wpisy wie, iż nie lubię kuchni holenderskiej. Jest to być może złe stwierdzenie, gdyż Holendrzy nie posiadają zbyt wielu tradycji i kulinarnych i ci z dystansem do siebie, otwarcie się do tego przyznają. Holandia niestety nie imponuje kulinariami, ale dzięki temu mogę zadedykować ten post Klubowi Polek na Obczyźnie i przyłączyć się do projektu o dziwnych zwyczajach kulinarnych w różnych krajach.Co według mnie jest dziwne na talerzach Holendrów?
1. Brak dostojności na przyjęciach i zgromadzeniach rodzinnych.
Holendrzy przepadają za oglądaniem programów kulinarnych, ale tak naprawdę niechętnie spędzają czas w kuchni. Ta kultura niemarnowania czasu na przyrządzanie jedzenia owocuje ubogimi smakowo spotkaniami towarzyskimi. Kiedyś już wspominałam o tym na blogu tutaj, ale przypomnę, iż typowe holenderskie przyjęcie oznacza pokrojony w kostkę ser, kawałki kiełbasy, plasterki ogórka, krakersy i gotowe do nich sosy serwowane wprost z plastikowych opakowań. Do picia cola (podróba, tańsza), kawa albo słodki sok z kartonu. Co poniektórzy będą prosić o mleko (?!).
2. Kolejność jedzenia podczas przyjęć.
Pierwsza rzecz, jaka zostanie nam podana to kawałek tortu lub ciasta (gotowego, a jakże), a dopiero później przyniesione zostaną przekąski i holenderskie „tapasy” (czytaj w punkcie wyżej).
3. Śniadania.
Czyli pieczywo podobne do tostowego z masłem orzechowym i słodką posypką Hageslag. Ja rozumiem od czasu do czasu, ale przeciętny Holender jada takie kanapki dzień w dzień, zero urozmaicenia, że już o wpływie na zdrowie nie wspomnę. Podobne wrażenia ma moja koleżanka z Klubu Polek, o czym możecie przeczytać tutaj.
4. Wysoka zawartość cukru.
Holendrzy naprawdę nadużywają cukru. Większość produktów dostępnych w supermarketach jest przesłodzona, a jeżeli nie jest, to Holendrzy chętnie tego cukru dodadzą. Dotyczy to zarówno z natury słodkich produktów, jak i takich, w których byśmy się tej słodkości nie spodziewali. Ostatnio okazało się, że to nie moja obsesja i zacietrzewienie, ale prawdą jest, iż Holandia jest na 3 miejscu na ŚWIECIE w ilości spożywanego cukru – tuż za Stanami Zjednoczonymi i Niemcami.
5. Brak smaku.
Poza cukrem Holendrzy nie lubią porządnie dosmaczać swoich posiłków. Nawet ich dania zaczerpnięte z kuchni indonezyjskiej błagają o przyprawienie. W Holandii namiętnie jada się różne odmiany „Bami”, w tym „Bami Goreng”, które oryginalnie są potrawami pikantnymi. Holendrzy uprościli danie do instant noodle’s z szynką bez specjalnego smaku. W zasadzie wszystkie dania nazywane przez Holendrów chińszczyzną, kuchnią indonezyjską lub inną kuchnią orientalną w ogóle nie są pikantne i często mięso zostaje zastąpione boczkiem lub wędliną. Kompletnie tego nie rozumiem i uważam, że to duża strata.
6. Bitterballen.
Paskudne, tłuste kulki „mięsne”, które niestety nie smakują jak mięso. To jedna z typowych przystawek/dań, dostępna w większości barów i restauracji, ale również w marketach. Podobnie jak holenderskie krokiety jakość i ilość mięsa w owych klopsach pozostawia wiele do życzenia.
7. Rujnowanie frytek sosami.
Holenderskie frytki to jedno z nielicznych dóbr – można dostać naprawdę każdy wymarzony rodzaj, poza tym o dziwo nie ociekają one tłuszczem, tak jak w wielu innych krajach. Niestety Holendrzy mają w zwyczaju zalewać frytki majonezem, ale także ketchupem curry, surową cebulą czy sosem z orzeszków ziemnych. Istnieje również wersja, która łączy wszystkie te dodatki, o czym pisała moja koleżanka z Klubu Polek tutaj.
8. Duma narodowa – Stamppot
Żeby nie było, nie mam nic przeciwko;-) Potrawa ta jednak to idealny przykład aby zilustrować kuchnię holenderską – danie jest proste i nie ma zbyt dużo smaku. Stamppot to po prostu utłuczone ziemniaki podawane z gotowaną cykorią lub jarmużem. Niektórzy Holendrzy konsumują stamppot z kiełbasą, generalnie istnieje kilka wersji tego dania, ale bazą wyjściową są zawsze ziemniaki.
9. Przekonanie, iż naleśniki to danie Holenderskie
Ok, w sumie nie do końca wiadomo, kto wynalazł naleśniki, ale wielu Holendrów uważa, że to ich sztandarowe danie, które ich wyróżnia… Przynajmniej ja się z takimi opiniami spotkałam. Absolutnie nie mogę się z tym zgodzić, ale faktem jest, że Holendrzy jedzą naleśniki na swój sposób, a mianowicie z syropem „stroop”.
To chyba tyle z mojej strony. Jeśli jesteście ciekawi, jakie nawyki kulinarne królują w innych państwach, koniecznie zajrzyjcie na stronę Klubu Polek. Listę innych postów z tego cyklu znajdziecie pod tym linkiem.
PROJEKT - DZIWNE ZWYCZAJE KULINARNE - Klub Polki na Obczyźnie
[…] 9 dziwnych obyczajów kulinarnych Holendrów […]
bagienny
Jakoś mnie nie zszokowało to co napisałaś. Ba! Część rzeczy sam sobie serwuje (np. instant z szynką, ale to z reguły na wyjazdach).
A frytki? Jak najbardziej ^^ pycha. Na początku lat 90-tych pierwszy raz spotkałem się z frytkami bez soli, za to z ketchupem. Było to jak objawienie ;]
Magdalena
Haha,aż zaszokowalo? :) Jeśli instant z szynka ma smak,to jak najbardziej wybaczam;),ale mimo wszystko nie jestem fanka gotowcow i fast foodów,a zwłaszcza tych holenderskich.Co do frytek z ketchupem – chyba większość Polaków tak je właśnie jada?tylko czemu do tego sos z orzechów,majonez i cebula? Chyba żeby już tych frytek w ogóle nie poczuć;)
Kasia
Mi jeszcze przychodzi do glowy jako dziwactwo jedzenie „ze sciany” i prawda to ze bez smaku wszystko dlatego ja osobiscie akurat cenie sobie ze chociaz te frytki jakos urozmaicaja mozliwoscia wybrania roznych sosow :D
Ale ostatecznie to za stroopwafle jestem im gotowa wszystko wybaczyc!
Magdalena
O jedzeniu ze ściany pisałam już kiedyś w innym wpisie:) O tutaj: http://magda-emigrantka.com/2015/02/brak-tradycji-czy-tradycyjny-zly-smak/
Ja to nazywam Ścianą Płaczu :D
Wszystko za stroopwafle? Oj nie, jak dobre by nie były:D
Pozdrawiam serdecznie :)
cytrynowe drzewo
Ciekawe to co piszesz. Miałam okazję przebywać w Holandii, ale nigdy nie zastanawiałam się co oni tam właściwie jedzą, bo ja stołowałam się pizzą, chińszczyzną i domową kuchnią (ale polską)…
Magdalena
I najwyraźniej to byl słuszny wybór:) wielka strata się nie stała;)
bastalena
Te kulki mięsne chyba są wszędzie. W Norge też znajdziesz coś podobnego :)
pozdrawiam!
Magdalena
Mnie się te kulki kojarzą przede wszystkim z Ikeą :D